W moim chorym teatrze każdy ma swoje miejsce
Każda rola ma swój cel
Piękno, a zarazem odraza
Poszedł i wyszedł
Przyszedł i jest
Siedzi i mówi
Błąka się, ale nie wie gdzie jest
Kilka par oczu świdruje mnie z każdej strony
Niema publiczność
Włącza się czasem niespodziewanie
Mąci, coś dodaje
Wplata własny scenariusz
Włącza światło, migoce reflektorami
Jeden spadł już ze sceny
Pustka po nim
Ludzie, jak sępy pchają się na padlinę
-na mnie
Ofiarę własnego przedstawienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz