Wyłoniłeś się z ciemności
Szedłeś cicho
Skradałeś się jak drapieżnik chcący złapać coś na obiad
Nic nie powiedziałeś
Może się zatrzymałeś
Co czułeś?
Co myślałeś?
Widziałeś to wszystko
Te pół minuty
Tą cudowną, wyczekaną chwilę
Oby właściwą
Tyle czasu Cię nie było
Jak się pojawiłeś tak i zniknąłeś
Jedynie później
Gdy powód radości pobiegł
Stanąłeś ze sto metrów ode mnie
Stałeś i patrzyłeś
Pewnie nic wiecej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz